Zdjęcia: LUKULLUS
Witryny świąteczne znajdują się na
Chmielna 32 lub Mokotowska 52a
czynne w Wigilię do godz. 13:00
25-26 grudnia zamknięte
czynne w Sylwestra do godz. 15:00
Wciąż uważam, że cukiernia Lukullus jest jedną z najlepszych w Warszawie. Opisywałam ich desery niejednokrotnie (tutaj przykład). To co od pięciu lat przykuwa również moją uwagę, to misternie przygotowane witryny sklepowe, które z czystym sumieniem mogę porównać do tych, które miałam okazję oglądać w Paryżu lub Londynie przed Bożym Narodzeniem. Listopad to moment, kiedy najwięksi projektanci mody prześcigają się w tytule o najpiękniejszą witrynę świąteczną na świecie. Jestem zdania, że od pewnego czasu o to miano może również ubiegać się Warszawa.
Zdjęcia: LUKULLUS
Witryny świąteczne znajdują się na
Chmielna 32 lub Mokotowska 52a
czynne w Wigilię do godz. 13:00
25-26 grudnia zamknięte
czynne w Sylwestra do godz. 15:00
Kiedy tylko wejdziecie do cukierni Lukullusa, na ich stronę internetową lub obejrzycie opakowania ciastek z każdej strony (koniecznie sprawdźcie wieczko w środku!) czuć, że stoi za tym Artysta. Kiedyś, za część wizualną odpowiadał Jacek Malarski (jeden z właścicieli, absolwent École Gregoire Ferrandi), jednak od momentu kiedy Lukullus prężnie i w pośpiechu się rozrasta, czyli od jakiś czterech lat, wraz z Albertem Judyckim (wnuk założyciela cukierni – Jana Dynowskiego, absolwent cukiernictwa w paryskiej szkole Le Cordon Bleu) postanowili nawiązać współpracę z Malwą Rytych, szerzej znaną jako Window Stories by Malwa.
To już dziewiąta współpraca Malwy z Lukullusem, w której przechodnie zostają zaczepieni przez sztukę wizualną w witrynie cukierni. Kiedy zapytałam jak wygląda ich współpraca i proces twórczy, okazało się, że to właściciele z reguły rzucają hasło przewodnie, jak na przykład: „dziadek do orzechów”; „pingwiny”; „klimat lat 80” – a Malwa dopełnia te pomysły konkretnym scenariuszem. Bo Window Stories to marka, która realizuje projekt z wielką dbałością o szczegóły, koordynując każdy etap procesu. Budują scenografię, jak trzeba odlewają poszczególne elementy, drukują nowoczesnymi metodami części instalacji, a na końcu malują i instalują każdy element ręcznie.
Inspiracją najnowszej wystawy jest biały las wieczorową porą, z kolorem przewodnim Wedgewood. Witryny sklepowe przybliżają nam historię o dzikich zwierzętach, astrologii i tarocie – miało być magicznie – jak to w okresie świątecznym. Zwróćcie uwagę na scenę, w której feniks chce dobrać się do prezentu, który rozpakowywany jest przez rajskiego ptaka, a dwa inne egzotyczne ptaki obserwują tę sytuację z gałęzi. Można doszukiwać się w nich kilku warstw historii, bo skradająca się pantera, wyglądająca w nocy jak żywa, też ma tu swoje do powiedzenia. Kto wie, może skradnie finalnie prezent ogonem? Albo przynajmniej przestraszy ptaszyny, wygrywając bez większego trudu tę walkę? Dla Malwy, pantera jest symbolem pierwszej gwiazdki, z resztą może o tym mówić misternie ułożona konstelacja gwiazd na całym ciele dzikiego zwierzęcia. To pierwsza wystawa, w której widać interakcję i ruch między wszystkimi zwierzętami.
Lukullusowi udało się spiąć wszystko idealnie w czasie i od 16 listopada oprócz kompozycji okiennych, można degustować zimowe wypieki i cieszyć się pięknymi opakowaniami na ciastka. Te trzy elementy, mówią o niebywałej jakości całego konceptu jakim jest ta warszawska cukiernia. Im dłużej ją znam, próbuję ciastek,
a od niedawna także lodów wiem, że za tym nie stoi jedynie pomysł, ale niebywałe wykonanie w każdym aspekcie. Chociaż indywidualne zamówienia na ciasta świąteczne się skończyły, możecie skosztować ich jeszcze do końca tego roku, spotykając się ze znajomymi w jednej z cukierni lub zakupując ciasto do domu. Pamiętajcie tylko, że w Wigilię cukiernie są czynne jedynie do 13:00, a w pierwszym i drugi dzień świąt odpoczywają!
Za opakowania do ciastek również odpowiadają artyści. Za każdym razem inni. Najmocniej jak do tej pory utkwiły mi w pamięci obrazy na przełomie 2015/2016 roku Tytusa Brzozowskiego i jego zimowej historii o mojej ukochanej Warszawie. Z pewnością zapamiętam też najnowszy projekt, czyli kolaże Anety Klejnowskiej, która idealnie odwzorowała myśli właścicieli Lukullusa. Nosorożce, pantery i wszelakie ptaki zostały przedstawione cudowną kreską w nawiązaniu do astronomicznej zimy. W opakowaniach znajdziecie też trzy cytaty, konkretnych wierszy. „Pudełko zwane wyobraźnią” Zbigniewa Herberta, „Pożegnanie baśni” Józefa Ratajczaka oraz „Itaka” Konstandinosa Kawafisa. Osobiście uwielbiam nadawać tym pudełkom drugie życie i chowam w nie inne „skarby” lub prezentuje w nich kolejne smakołyki. A skoro już przy nich jesteśmy, muszę Wam się przyznać, że dopiero dzięki Lukullusowi polubiłam piernika.
Ich miodowe pierniczki, przygotowywane z palonego cukru z rumem, pieprzem, imbirem, gałką muszkatołową i goździkami – to smak, który odzwierciedlił mi wyobrażenie o tym przysmaku świątecznym. Niestety większość próbowanych pierników nie pociągała mnie na tyle, aby czekać na nie jak na świąteczny sernik – jednak od tej zimy są to pierniki, za którymi niewątpliwie będę tęsknić. Dodatkowo pudełko na tyle mi się podobało, że wyczyściłam je i teraz zamiast pierniczkowych kamyczków, trzymam w nich moje prywatne kamyczki zwane biżuterią.
Jeśli wciąż szukacie pomysłów na drobne upominki dla swoich bliskich, fajnym i oryginalnym pomysłem jest najnowszy produkt Lukullusa, czyli konfitury. Konfitura palermo bazuje na pomarańczy z dodatkiem cytryn i grejpfrutów smażonych ze skórką i doprawionych perskim szafranem. Na dodatek produkt jest także wegański. Moim faworytem jest konfitura piemoncka z utartych karmelizowanych orzechów laskowych i dwóch gatunków czekolady marki Lubeca: o 55 i 70 % zawartości kakao. Moim ukochanym deserem w Lukullusie jest tort piemoncki więc możecie uszczęśliwić siebie i kogoś podwójnie, zakupując ciasto lub konfiturę tego samego smaku. Ostatnią, a tym samym najbardziej tradycyjną konfitura jest ta z malin i róży damasceńskiej, która sprowadzana jest z bułgarskiej Doliny róż. Gwarantuję, że na taki drobny upominek ucieszy się najstarsze pokolenie, jak i znajomi, którzy uwielbiają smakołyki. Konfitury można śmiało wyjadać łyżką, przekładać nim świąteczne ciasta lub owocowe traktować jako cukier do herbaty lub zimowego naparu.
Mówi się, że dosłownie kilka sekund decyduje o tym, czy ekspozycja okienna zaintryguje przechodnia. Projekty Window Stories by Malwa przy współpracy z Lukullusem są pięknym dowodem na to, że potrafią nie tylko zaintrygować i pozostać w pamięci na dłużej, są pomysłem na zbliżenie się do osób kreatywnych i wrażliwych na otaczające nas piękno. Bo dla Lukullusa zawsze liczyła się relacja z drugim człowiekiem. To jedyne miejsce kulinarne, które na stałe współpracuje z artystami, którzy kreują Warszawę coraz piękniejszą. Z kim nie rozmawiam o atmosferze panującej w tym miejscu, wszyscy odpowiadają jednogłośnie, że w cukierniach Lukullusa czują się wyjątkowo. Spędzają czas w pięknym miejscu, w którym dba się o każdy szczegół i detal.
Malwa zapytana na koniec rozmowy o najprzyjemniejszy moment współpracy z Lukullusem, bez zawahania odpowiedziała, że najmilszą chwilą jest reakcja przechodniów na ich wspólne dzieło. Właściciele Lukullusa jedynie dodali, że dla nich najlepsze w tym wszystkim jest łączenie kulinariów ze sztuką, czyli nieodłączny element napędow w pracy. Ja natomiast jedynie mogę dodać od siebie, że to ogromna przyjemność móc rozmawiać z ludźmi, którzy powodują u nas pozytywne emocje poprzez smak lub doświadczenia. Cieszę się, że mogę tutaj dzielić się z Wami tym co dla tego miasta jest najlepsze i być pośrednikiem w uświadamianiu, jakie miejsca najlepiej na to wpływają. Śniegu co prawda w te święta nie doświadczymy, to mimo tego zalecam udać się na Mokotowską 52a lub Chmielną na spacer i obejrzeć wystawę na żywo. Tak jak ludzie czekają na odsłonięcie wystaw świątecznych na całym świecie, tak teraz my możemy czekać na kolejną odsłonę Lukullusa. A z tego co mi wiadomo – będzie ona już niebawem…