Zapraszam też na mojego instagrama i facebooka, gdzie możesz być ze wszystkim na bieżąco.
Kiedy masz pracę, która przy okazji jest Twoją pasją – nie męczy cię, a daje pozytywnego kopa. Właśnie tak wyglądają w wielkim skrócie miejsca w przewodniku po Gdyni. Każde inne, mocno charakterystyczne, ale przede wszystkim smaczne (nie tylko jedzeniowo!). Stoją za nimi fajni ludzie, którzy dokładnie wiedzą po co i dla kogo robią, to co robią. Przewodnik po najlepszych restauracjach i atrakcjach w Gdyni uważam za otwarty!
Zapraszam też na mojego instagrama i facebooka, gdzie możesz być ze wszystkim na bieżąco.
NOWE, GASTRONOMICZNE ŻYCIE
Pora przedstawić Wam dwóch gentelmenów, którzy mocno wpłynęli na rozwój gdyńskiej gastronomii. Mowa o Krzyśku Czopie i Oskarze Kubickim – należą do nich takie restauracje jak: Śródmieście (specjalizujące się w burgerach), Haos (miks kuchni azjatyckiej), Serio (pizza neapolitańska) oraz najnowszy projekt Luis (meksykańskie neobistro). Czy wiedzieliście, że powojenna kamienica, w której są dwie restauracje chłopaków kiedyś była jednością i przy projektowaniu budynku założono, że na parterze będzie gastronomia? Podziemia zostały zagospodarowane na ogromne magazyny produkcyjne. W ten sposób Serio i Luis dzielą ten sam budynek i te same magazyny, ułatwiając pracę wszystkim wtajemniczonym.
Miejsca otwierane są średnio co dwa lata. Serio przylegające do Luisa to także miejsca, którym nadano nowe życie kulinarne po mało udanych rewolucjach. Luis jako jedyne dokładnie zaplanowali wiele lat temu i tylko czekali na dobry moment wprowadzenia kuchni meksykańskiej na nowym poziomie do Gdyni. Siedzenie w ich przestrzeniach jest przyjemną atrakcją – zadbanie o każdy szczegół jest tu na porządku dziennym. Oferta Luisa skusiła mnie w pierwszej kolejności i to właśnie tutaj wybrałam się na pierwszą kolację. Koniecznie spróbujcie ichniejsze tacosy – moje z dorszem były bardzo fajne. Na Waszym miejscu zdecydowałabym się na degustację całej karty koktajlowej. Szefem baru jest tu Steve Zachariasz znany z warszawskiego The Roots. Steve przeszukał wszystkie zakamarki meksykańskich trunków i wyposażył Luisa w spectrum możliwości – mezcale, tequile, sotole. Wszystkiego warto spróbować! Z ciekawostek wszystkie lokale rozmieszczone są w promieniu 300 metrów, dzięki temu właściciele mają łatwy przypływ informacji i komunikacji między restauracjami. Drodzy przyszli restauratorzy, bierzcie przykład z tego duetu, bo naprawdę robią to dobrze!
Wszystkie restauracje czynne są 7 dni w tygodniu.
W pierwszej kolejności zajrzałabym do Luis Mexicantina.
PRZERWA NA KAWĘ
Wystarczy przenieść się 450 metrów dalej i zrobić przystanek w kawiarni Cup and Cakes. To tam piłam najlepsze tonic espresso podczas tygodniowego pobytu w Trójmieście. Miejsce specjalizuje się we włoskiej kawie od Ditta Artigianale z Florencji. Włoski klimat nie jest tutaj przypadkowy. Właściciele – Piotr wraz z żoną Justyną, otworzyli w 2017 własny lokal, mając na niego konkretny pomysł. Ma być jak we Włoszech i rzeczywiście jest! Mnie przyciągnęła bliżej nieokreślona energia, pulsująca z tego miejsca podczas pieszej wycieczki po Gdyni, o której przeczytacie kilka akapitów poniżej. Pan Piotr z zamiłowaniem opowiada o włoskich maszynach do kawy, ziarnach, a nawet samochodach. Jako szczęśliwa posiadaczka czerwonej Brery (Alfa Romeo), miło było zrobić w tym miejscu przerwę na kawę.
Cup and Cakes,
czynne codziennie od 10:00/11:00 do 19:00
ul. Zygmunta Augusta 7a, Gdynia
CHLEBA DAJ!
Lokalnie i chlebowo, to najlepiej u Zosi! Otworzyła swój sklepik spożywczy w Hali Targowej, więc jeśli przyjeżdżacie do Trójmiasta na dłużej, warto wyposażyć się w tym miejscu w owcze sery, rzemieślnicze przetwory i kiszonki. Jednak perełką w tym miejscu jest Sztuka Chleba, która króluje na trójmiejskich stołach od 2016 roku. Wtedy to obie dopiero co początkujące piekarki, poznałyśmy się z Zosią Brunką i wymieniałyśmy sposobami na uzyskanie najlepszego chleba z możliwych. W tym momencie w ofercie są dwa złote bochny – jeden na bazie ziaren ze złotym lnem, drugi z dodatkiem rozmarynu i pomidorów. Koniecznie musicie ich spróbować!
Zaskoczeniem okazały się wcześniej wspomniane sery, produkowane w Małym Gilu, malutkiej wsi pod Ostródą i sprzedawane tutaj na miejscu. Znajdziemy tu sery tupu alpejskiego, włoskiego czy hiszpańskiego. Mi do gustu przypadł winny ser krowi, który był bardzo rześki w smaku. Owczy z pistacjami w stylu pecorino też jest rarytasem, a dla smakoszy zaproponowałabym ten z popiołem serowarskim, czyli na wyciągu z różnych roślin. Dodam na koniec, że Zosia ma jedyne miejsce w Gdyni, w którym można dostać kozi twarożek, który idealnie komponuje się z sezonowanymi owocami. Nie pozostaje nic innego, jak tylko odwiedzić Zosię i próbować tych wszystkich wspaniałości w jej sklepiku!
Hala Lokalnie,
czynne od pon do sob 8:00 – 16:00
ul Wójta Radtkego 36, box 119, Hala Targowa, Gdynia
PO RYBY TYLKO TUTAJ
Skoro jesteśmy już w Hali Targowej, przejdźcie na część z rybami i odwiedźcie Ryby u Tadeusza. To jeden z najstarszych sklepów rybnych w Gdyni, który ma w swojej ofercie znakomite gatunki! Pan Tadeusz wraz z Panem Jackiem dbają o jakość sprowadzanych ryb, dlatego ich produkty są ze sprawdzonych hodowli, w których woda jest geotermalna. Nie ma antybiotyków, prewencyjnych szczepień czy metali ciężkich. Wiem jak przywarło nastawienie, że nad morzem większość miejsc ma ryby mrożone i niestety są takie sytuacje, jednak w tym miejscu możecie kupować bez obaw! Panowie wyposażają wiele gdyńskich restauracji, a klientom z przyjemnością doradzają, którą rybę wybrać na konkretną okazję Mi po głowie chodził pożegnalny grill z moimi towarzyszkami z rybą dobrze znaną, ale zazwyczaj kojarzona jest w wersji wędzonej. Marzy mi się, aby w Polsce więcej się jadło grillowanej makreli, dlatego mój wybór był oczywisty. Skórka wychodzi tak chrupiąca, że można bez problemu zagryźć nią jakiś przyjemny, zimny trunek. W końcu wakacje, a jak!
Ryby u Tadeusza,
czynne codziennie od 8:00 do 18:00
ul. Wójta Radtkego 36/38/40, Gdynia
AZJA W GDYNI
Oglądałam go z zaciekawieniem w Top Chefie, bo miał według mnie jasny, konkretny plan na swoje dania. Z przyjemnością wybierałam się na jego gościnne występy w Warszawie, podczas których pobijał innych kucharzy na łopatki. Czułam, że wybranie się w końcu do Trójmiasta musi rozpocząć się w NEON Streetfood Bar, którego szefem kuchni jest Janek Kilański. Tak też było podczas mojej pierwszej wizyty w listopadzie. Gościnność jaka panuje w tym miejscu za sprawą Kamili Kilańskiej i reszty zespołu powoduje, że chce się tu bywać. Przy okazji można zjeść najlepsze azjatyckie w tym mieście, co niebywale kusi i pozwala na urlopową rozpustę. Najchętniej zaproponowałabym kaczkę po gdyńsku. Czy wiedzieliście, że kilkadziesiąt lat temu w Gdyni było Chinatown?! Janek zrobił hołd w stronę miasta, w którym żyje i do maceracji kaczki dorzucił śledzie. Dzięki temu w smaku wyczuwalna jest nuta rybna, a całość dania połączona jest z demi glacem na bazie pomarańczy.
Zwróćcie uwagę na atrakcyjną ofertę NEONU – przykładem mogą być wtorkowe bao za 10 zł! Do wyboru cztery smaki, a z pewnością pojawią się kolejne. Co ważne, to jedno z niewielu miejsc w Polsce, które robi własne bao, czyli klusko – bułki gotowane na parze, które następnie wypełnia się różnymi dodatkami. Mi w szczególności zasmakowała opcja z boczkiem lub bakłażanem. Kiedy rozmawiałam z Jankiem podczas pandemii o nowym sposobie na przedstawienie swoich dań, w międzyczasie powstał ketchup i to nie byle jaki! Nie ukrywam, że jedną z pamiątek z nad morza był właśnie ten sos, który kusi aromatem czarnego czosnku i kardamonu. Jest ciut pikantny i idealnie sprawdza się nawet do domowej szakszuki. Jeśli będziecie w Gdyni, to jest to miejsce obowiązkowe. Ketchup proponuje też zabrać ze sobą, uwierzcie mi, że zaskoczy nawet największego fana tego klasycznego produktu.
NEON Streetfood Bar,
czynne od wt do ndz 14:00/16:00 – 20:00/23:00/1:00
ul. Abrahama 39, Gdynia
IDEALNY WYPOCZYNEK
Willa Wincent położona między pasmem lasu a linii morza łączy przyjemnie te dwa żywioły, stojąc gdzieś po środku, na urokliwym wzgórzu. Budynek pochodzi z 1929 roku i od początku miał funkcjonować w podobnej formie jak dziś. Z tą różnicą, że Willa Leśna wraz z przekształceniem ulicy Leśnej na Wincenta Paula, zmieniłam swą nazwę dziewięćdziesiąt lat później. W Gdyni miejsca noclegowe nie stawiają na wystrój wnętrz, co różni je od Willi Wincent. Ma to być miejsce z luźną atmosferą i rzeczami użytkowymi, których nie należy stawiać w kwestii samego designu i zwyczajnie z nich wszystkich korzystać. W tych przestrzeniach chce się być i aż nie chce się wierzyć, że w XXI wieku przejęto ten budynek wraz z malutkimi mieszkaniami komunalnymi.
Dwadzieścia cztery pokoje w czterech rodzajach. Każdy z nich ma jakąś wspólną cechę – jest powtarzalność w ich klasyfikacji i wystroju, jednak można poczuć wrażenie indywidualnych aranżacji. Za projekt architektoniczny odpowiadają: Maciej Ryniewicz i Rafał Kaletowski – ich projekty można zaobserwować także w azjatyskim Haosie, włoskim Serio, czy meksykańskim Luisie. Niebawem rusza projekt gastronomiczny w willi – dzięki czemu będzie można zjeść posiłek w nowej przestrzeni! Pewnie zastanawiacie się jak odnaleźć się w otwartej łazience. Od niedawna zamontowane są dodatkowe kurtyny, także weekend ze znajomymi nie powinien stanowić już większego problemu
Willa Wincent, ul. Wincentego Pola 33, Gdynia
ceny od 200 zł do 640 zł
ARTYSTYCZNE MIASTO
Kiedy jesteście już w Gdyni, warto wybrać się na pieszą wycieczkę z Traffic Design. Za projektem stoją ambitni ludzie z Jackiem Wielebskim na czele, który dba o dobór artystów, współpracujących ze stowarzyszeniem. Wkomponowują oni swoje realizacje w przestrzeń publiczną, robiąc z niej coś nadzwyczajnego. Niewątpliwie dbają o rozwój nadmorskiego miasta – zaobserwujecie malowniczo wpisane grafiki, odświeżone szyldy sklepowe, a nawet kraty wentylacyjne. Nie ma tu przypadków, jest sztuka!
Poznacie też Gosię, która przemierza ulice Gdyni z uśmiechem i ekscytacją w trakcie opowiadania o konkretnych dziełach. Podzieli się z Wami smaczkami dotyczącymi prac w trakcie tworzenia. Czy wyobrażacie sobie, że mural ze zdjęcia malowany był poprzez zlepienie dwóch pędzli i malowany dwoma kolorami jednocześnie? Dodam tylko, że składa się z niezliczonej liczby kresek w białym, czarnym i czerwonym kolorze. Odnowiony front Baru Słonecznego to także ich zasługa. Mi w szczególności przypadł do gustu mural Szymana z 2015 roku. Co ciekawe większość murali nie ma tytułów tak jak w zwyczaju mają to obrazy, raczej charakteryzuje się je rokiem powstania. Najwięcej murali w tej okolicy powstało w latach 2012-2015. Koniecznie zwróćcie na nie uwagę, spacerując po Gdyni!
Cena wycieczki zależy od wielkości grupy.
Najlepiej pisać mail na: gosia@trafficdesign.pl
NA DESER
Kawiarnie z kawą typu speciality powstają jak grzyby po deszczu i dobrze! W naszym kraju w końcu nadszedł czas na świadomy sposób parzenia tego tradycyjnego trunku. Przelewy są mi bliskie dopiero od kilku miesięcy, jednak z ogromną przyjemnością poznaje tajniki alternatywnych metod parzenia kawy poprzez chemexa, aeropress czy dripa. Kawiarnia TŁOK w tym aspekcie jest dla mnie najciekawszym punktem na mapie Gdyni. Ulokowana w bardzo fajnej przestrzeni miejskiej, nieopodal muralu Knarfa z 2014 roku. Oprócz miłych widoków z ulicy oraz kawy, możecie spróbować też wege smakołyków. Nie załapałam się na nic na słono, ale zaintrygowała mnie tarta na słodko z avocado. Dominowała w kombinacji smakowej limonka, więc dawała świetny aromat i kolor całemu ciastu. Spód był czekoladowo – sezamowy i był naprawdę bardzo przyjemny. Wiele deserów w Trójmieście nie jadłam, ale ten polecam Wam w szczególności, bo był pyszny i wegański!
Kawiarnia TŁOK,
czynne od 10:00 – 20:00/22:00
ul. Józefa Wybickiego 3/1, Gdynia