gotowe w️
45 min
Jest i ona! Królowa botwinkowa, czyli moja ulubiona zupa w sezonie wiosennym. W tym roku została wzbogacona o wyraziste aromaty jałowca, suszonych borowików i zielonych szparagów. Jest wegetariańska, jednak jeśli chcecie bez problemu może być również wegańska. Wybór jak zawsze należy do Was!
Jestem wielbicielką wszelkich zup. Gdybym miała wybrać co jeść na okrągło, byłby to chleb z masłem i najlepiej miska ciepłej zupy z wkładką. Najlepsze buliony, to te długo gotowane, które nadają cały smak i charakter, dlatego o wiele łatwiej przyrządzić sobie taką eksplozje w domu, niż szukać na mieście. Bulion do botwinkowej musi uderzać w nutę słodką i pierną. Wtedy w połączeniu z zakwasem z buraków, który jest kwaśny i mocny idealnie koresponduje, tworząc przyjemny balans. Przy okazji tej zupy pokaże Wam dobry patent na wyciągnięcie większego umami z samego bulionu oraz czym zastąpić słodycz marchewki, by zupa była bardziej oryginalna.
Wyznaję zasadę, że bulion zawsze powinien być pod ręką. Lepiej ugotować dodatkowe 2 litry i zamrozić w kilku porcjach i schować w zamrażarce. Nie dość, że przyda się on do sezonowej botwinkowej, może uratować nie jedno risotto, sos lub potrzebę wypicia samego bulionu w formie poczęstunku w trakcie odwiedzin przyjaciół. W wielu restauracjach typu fine dining właśnie takie elementy wprowadzają w jeszcze lepszy nastrój, nowo przybyłych gości. Czemu zatem nie robić tego samego w domu?
Składniki
Sposób przygotowania
Zacznijmy zatem od bazy, czyli bulionu. Twierdzę, że każdy bulion, który pogotuje się dłużej niż 2-3 godziny jest naprawdę dobry i można go wykorzystać na wiele sposobów. Ten przez aromatyczne dodatki zmieści się w tym czasie i będzie gotowy do dalszego użycia po 2 godzinach. To jak na mnie bardzo krótkie buliony, z reguły gotuję 4-5 godzin, czasami nawet do 10. Wszystko rzecz jasna zależy od proporcji i przygotowywanego dania.
W tym bulionie robotę robią suszone produkty, takie jak pomidor i jabłko.
Rozgrzewamy w garnku olej. Prażymy w pierwszej kolejności przyprawy (jałowiec, ziele i liście laurowe). W momencie gdy w kuchni wydobywać się będzie zapach przypraw – obrane lub wymyte warzywa (marchew, seler, pietruszka) wrzucamy do garnka. Pamiętaj tylko, żeby były suche – tłuszcz nie lubi się z wodą 😉 Przesmażamy na dużym ogniu, tak aby warzywa się skarmelizowały. Całość zalewamy litrem gorącej wody. Dorzucamy suszone grzyby, jabłka i pomidory.
Suszone pomidory dają efekt umami, natomiast jabłka ciekawie osłodzą bulion zamiast marchewki.
Gotujemy 30 minut na średnim ogniu bez przykrycia. Po tym czasie dorzucamy pora i nać pietruszki. Zmniejszamy na mały ogień, solimy i przykrywamy garnek. Teraz dzieli nas już tylko półtorej godziny do cudownego bulionu.
Kiedy bulion jest gotowy, możemy zabrać się za dokończenie zupy. Pokrój ziemniaki i marchew w kostkę. Buraki obierz i zetrzyj na grubych oczkach na tarce. Łodygi i liście botwiny posiekaj. Ze szparagów ułam końcówki i pokrój resztę na trzy części, zostawiając z boku same główki.
Pro tip: końcówek szparagów nie musisz wywalać. Możesz je zamrozić i dodać jako dodatek do kolejnego bulionu.
Do bulionu w pierwszej kolejności wrzuć ziemniaki i gotuj pod przykryciem, na średnim ogniu 20 minut. Po tym czasie dorzuć starte buraki i łodygi botwiny. Po kolejnych 10 minutach dorzuć szparagi (bez główek) i odczekaj dosłownie 5 minut. Na koniec wlej 300 ml zakawasu z buraka i główki szparagów. Po 10 minutach zupa gotowa jest do podania. Jeśli lubisz bez zabielania – nie ma problemu, dzięki temu botwinkowa ze szparagami będzie stu procentowo wegańska. Jeśli jednak tak jak ja, lubisz nadać jej jeszcze trochę słodyczy – możesz dodać ulubioną śmietankę. Smacznego!